Mini wycieczka do Ojcowa i Pieskowej Skały wraz z delegacją z Warszawy (na prośbę Licha).
Zobacz zdjęciaTrasa:
Kraków, Szlak Orlich Gniazd, Ojców, Pieskowa Skała, Ojców, Zielonki, Kraków.
Tak się jakoś złożyło że zostałem "wrobiony" w obwiezienie na rowerze znajomych Licha z Warszawy, a to z racji że był środek tygodnia, a jako jedyny miałem jeszcze urlop.
Umówiliśmy się niedaleko Ronda Mogilskiego. Daleko nie ujechaliśmy, bowiem złapałem gumę nieudolnie wskakując na krawężnik. No ładna wycieczka się zapowiadała Zresztą jak się później w domu okazało przebiłem dętkę w dwóch miejscach równocześnie. VILQ na szczęście miał zapasową dętkę, więc obyło się bez łatek. Nastąpiła szybka wymiana przerywana telefonami od zniecierpliwionego Artura, który czekał na nas w Parku Krowoderskim.
Po dojechaniu na miejsce okazało się że Artur gdzieś zniknął jak kamfora i na dodatek nie odbiera telefonu. Po kilkunastominutowym oczekiwaniu postanawiamy ruszać dalej szlakiem czerwonym pieszym.
Pogoda tego dnia naprawdę dopisała. Systematycznie zdobywając wysokość goście podziwiają widoki, robią zdjęcia itp. Pierwszy poważniejszy postój mamy w Giebułtowie - no cóż Aga się zmęczyła
Po dotarciu do Kwietniowych dołów okazało się, iż po wczorajszych deszczach, sytuacja jest tam nienajciekawsza. Rozmokła ziemia momentami była tak śliska, że w moich butach jechałem jak na ślizgawce. O zjeżdżaniu rowerem nie było mowy. Okazało się na dodatek, że Aga miała podeszwy z małymi rowkami, które momentalnie się zapychały błotem. Jako że miałem najlepszy bieżnik w butach sprowadziłem ją na dół. VILQ w międzyczasie mocował się z trzema rowerami na raz. Wróciłem do niego i jakoś się udało. Oj dawno nie pamiętam żeby tam były takie warunki.
Dalsza część trasy to Dolina Prądnika. Z małymi postojami na fotografowanie co ciekawszych formacji skalnych oraz jednego wąwozu, docieramy do Źródełka Miłości. Notabene ktoś zdjął tabliczkę o nieprzydatności wody do spożycia. A może sanepid zmienił zdanie w końcu No bo jak tu zakochani mają się takiej wody napić kiedy niezdrowa...
W ojcowie zatrzymaliśmy się na mały posiłek. Pomimo pięknej pogody dało się już wyczuć końcówkę sezonu. Ludzi jak na lekarstwo, w knajpkach pustki. Zamówiliśmy w pierwszej z brzegu kiełbaskę. Mile się rozczarowaliśmy jakością obsługi oraz jakością samego dania
Podążamy dalej asfaltem do Maczugi Herkulesa i Zamku na Pieskowej Skale. Na miejscu obowiązkowe fotki. Jako że Aga zmęczona już była wracamy tą samą trasą do Doliny Prądnika i dalej asfaltem przez Zielonki do Krakowa.
Na koniec spotykamy Licha. Stajemy na ostatni popas przed blokiem racząc się piwem na ławeczkach chwilowo zaanektowanych przez nas ku utrapieniu lokalnych dresów
Parametry wycieczki:Ttip=67 km, Vśr=16,1 km/h, Czas=4h 08m, Vmax=37 km/h
« poprzednia | następna » |
---|